„Echa” – Danielle Steel
Nie lubię romansów i właściwie po nie nie sięgam. Chyba że romans stanowi wyłącznie jakiś epizod, tło. Przeczytałam kilka książek z tego gatunku i już wiedziałam, że to, kolokwialnie mówiąc, nie moja działka. Dlaczego więc sięgnęłam po Echa? Zapowiadał się nudny wieczór. Szukałam czegoś krótkiego, mało ambitnego dla zabicia czasu. Nic więcej. Opis na okładce brzmiał nawet, nawet. Rozmiar książki też był ok. W związku z powyższym dałam pani Steel szansę z myślą, że w razie czego przecież zawsze mogę rzucić książkę w kąt. Nie rzuciłam.
Oto kilka informacji dotyczących treści. Jest ich dwoje. Ona – Beata, Niemka, młoda i bogata żydówka. On – Antonie, francuski arystokrata, katolik. Zakochali się w sobie. Niestety bliscy obojga byli stanowczo przeciwni temu związkowi. Z kilku powodów. Po pierwsze, były to lata wojny, gdy, jak wiadomo, Niemcy walczyli z Francuzami. Po drugie, trudno było sobie wówczas wyobrazić, żeby żydówka poślubiła katolika i na odwrót. Dla obu rodzin był to mezalians. Młodzi jednak postawili na swoim i na przekór całemu światu byli bardzo szczęśliwi. Niestety, los bywa okrutny.
Książka bardzo mnie wciągnęła. Nie jest to typowe romansidło. W tle rozgrywają się różne ciekawe wydarzenia, o których nie będę pisać. Autorka ilustruje w interesujący sposób rozmaite stany uczuciowe bohaterów, co jest zdecydowanym plusem. Robi to w sposób prosty, a jednocześnie bardzo obrazowy, ciekawy.
W powieści pierwszoplanowa jest miłość we wszystkich swoich wcieleniach. Przede wszystkim – jest tragiczna. Obecny jest także patos, ale – wbrew temu, czego można by się spodziewać po romansie – nie wszechobecny, natrętny i wprowadzony „na siłę”, lecz umiarkowany, rzekłabym: adekwatny do sytuacji.
Po tej książce nie należy spodziewać się nie wiadomo czego. Niemniej uważam, że jest ciekawa. Po prostu. Przyjemnie i bardzo szybko się ją czyta. To lektura w sam raz na nudny zimowy wieczór, dla zabicia czasu, gdy właściwie nic wam się nie chce po całym dniu pracy. Daleko do niej harlequinom czy tradycyjnym romansom, gdzie właściwie wszystko sprowadza się do miłości dwójki głównych bohaterów.
Moja ocena: 5/6