14/11/2020

„Kto wiatr sieje” – Virginia Cleo Andrews

Minęło wiele lat odkąd Cathy i Chris uciekli z posiadłości Foxworth Hall. Teraz oboje są już w średnim wieku i mają trójkę odchowanych już, „swoich” dzieci. Z okazji dwudziestych piątych urodzin Barta – jednego z synów Cathy, cała rodzina zjeżdża się do odbudowanego z przepychem Foxworth Hall. Co ich tam teraz czeka?

Kto wiatr sieje to ze wszech miar opowieść o rozmaitych i dalekosiężnych konsekwencjach kazirodczej miłości. Historia rodziny tak bardzo uwikłanej w kłamstwa, że nie sposób się w tym niekiedy odnaleźć i niczego nie można być pewnym. Relacje między poszczególnymi bohaterami są niezwykle skomplikowane, trudne, napięte. Życie Dollangerów to pasmo nieszczęść, tragedii, rozterek, bólu i łez. Rodzinne problemy piętrzą się i ciągle narastają, a końca ich nie widać.

Początkowo fabuła jest spójna i ciekawa, ale od mniej więcej połowy, robi się coraz bardziej absurdalna. Absurdalne stają się zachowania bohaterów, bieg wydarzeń, dialogi. Powstał we mnie z tego powodu pewien dysonans poznawczy, bo mimo tych wad, które – dodajmy – nie są jedynymi, czytało mi się książkę dobrze i szybko.

Przedstawiona w tym tomie historia jest nieprawdopodobnie zagmatwana, podczas gdy myślałam, że już bardziej zagmatwać się jej nie da. Pod tym względem autorka trochę, według mnie, przesadziła. Na każdym kroku niezdrowe relacje, bezradność, naiwność, a wszystko trochę jakby już na siłę.

Bohaterowie cały czas kompletnie nie panują nad swoimi emocjami. Zachowują się niekonsekwentnie, irracjonalnie, nieadekwatne do sytuacji, naiwnie. Bardzo mnie to drażniło momentami. Irytowała mnie naiwność Cathy, która tak zapamiętale nie dostrzegała, co się wokół niej dzieje, że chwilami zastanawiałam się, czy nie jest upośledzona.

Do szału doprowadzała mnie też postać Cindy. To słodka idiotka, dla której liczą się tylko erotyczne uniesienia. Zmienia chłopaków jak rękawiczki, stawiając na ilość, a nie, na jakość seksualnych doznań i w ogóle zdaje się uważać, że seksualność jest wyznacznikiem jej jestestwa. Powstrzymam się od komentarza.

Kto wiatr sieje, to powieść jest bardzo przewidywalna, ale mimo to niebywale wciągająca. Mam wobec niej ogromnie ambiwalentne uczucia i nie potrafię nie oceniać jej przez pryzmat poprzednich tomów. Niestety. Sama jestem zaskoczona tym, jak bardzo mnie pochłonęła, zważywszy na wady, które posiada. Mimo wszystko czytało mi się ją generalnie świetnie i nadal będę twierdzić, że w kategorii czytadeł jest po prostu świetna. Mimo obecnych absurdów i niedociągnięć, naprawdę ciężko się oderwać. Jest w tej serii coś takiego, co na przekór wszystkiemu, zmusza czytelnika do sięganie po kolejne tomy.

Moja ocena: 5,5/6