08/03/2012

„Biała Masajka” – Corinne Hofmann

To opowieść o kobiecie ze Szwajcarii, właścicielce dobrze prosperującej firmy. Wraz ze swoim narzeczonym wybrała się ona na urlop do Kenii. Tam poznała Masaja imieniem Lketinga, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia. Pod wpływem tego uczucia postanowiła rzucić wszystko w diabły, aby być z Lketingą. Osiągnęła swój cel i wraz z ukochanym rozpoczęła życie w jego rodzinnej, masajskiej wiosce. W buszu. Niewiarygodne? A jednak to prawda! Coś takiego właśnie przeżyła Corinne Hofmann – autorka Białej Masajki.

Zauroczona Lketingą Corinne pod wpływem silnego uczucia zdecydowała się zrezygnować ze wszystkiego, by rozpocząć zupełnie nowe życie, skrajnie odmienne od tego, które prowadziła do tej pory. Zostawia wszystko, aby rozpocząć życie w afrykańskim buszu. Spędziła tam cztery lata, uczestnicząc w życiu masajskiej społeczności i próbując uczynić życie tubylców nieco bardziej cywilizowanym. Stawiła czoło różnicom kulturowym. Mieszkała w chacie z krowiego łajna, ciężko pracowała wraz z innymi kobietami z wioski. W tamtych warunkach urodziła i wychowywała córeczkę. Niestety po czterech latach w związku jej i Lketingi zaczęło się dziać nie najlepiej. Pod pretekstem wyjazdu na kilkutygodniowy urlop do Szwajcarii i odwiedzin u matki uciekła od męża, aby jeszcze raz rozpocząć nowe życie – na powrót w Szwajcarii.

Można nazwać Corinne Hofmann głupią, szaloną, naiwną, ale trzeba jej oddać, że jest niezwykle odważna. Ja za nic w świecie nie odważyłabym się tak po prostu zrezygnować ze wszystkiego i przenieść się do Afryki, aby żyć w jednym z tamtejszych plemion, a już na pewno nie wytrzymałabym tam czterech lat. Mimo wszystko Hoffman bardzo mi zaimponowała. Czym? Tym, że pokazała, iż potrafi z determinacją walczyć o to, czego pragnie. To cenne. I nieważne w tym momencie, że generalnie rzecz biorąc, postąpiła głupio i naiwnie.

W książce bardzo podobały mi się liczne opisy Afryki, plemiennych obyczajów, zasad, różnic kulturowych. Dzięki tej pozycji można się dowiedzieć naprawdę wielu ciekawych rzeczy na temat Kenii i plemienia Samburu. No i, co najważniejsze, są to informacje z pierwszej ręki.

Co mnie wkurzało? Momentami sama Corinne. Ale mniejsza z tym. Mimo iż książka jest bardzo ciekawa, a historia Corinne Hofmann wciągająca i nietuzinkowa, lektura zajęła mi sporo czasu. To dlatego, że styl autorki pozostawia wiele do życzenia. Jest toporny, trudno przyswajalny, a chwilami wręcz zatrąca o grafomanię.

Mimo wszystko uważam, że książka jest świetna i warta przeczytania. Nie przeczę jednak, że ma swoje wady.

Moja ocena: 5/6

04/01/2012

„Tylko razem z córką” – Betty Mahmoody

To książka autobiograficzna. Amerykanka Betty Mahmoody jest postacią autentyczną. W latach osiemdziesiątych wyjechała wraz z mężem Irańczykiem i czteroletnią wówczas córeczką do Teheranu. Miały to być rodzinne, dwutygodniowe wakacje. Niestety po przyjeździe na miejsce kobieta dowiedziała się, że mąż nie ma zamiaru wracać do USA. Nie ma też zamiaru pozwolić na powrót żonie i córce, a żona Irańczyka nie ma prawa bez jego pozwolenia wyjechać. I tu zaczął się koszmar. Mężczyzna z dnia na dzień zmienił się z kochającego i czułego męża i ojca w bezwzględnego, despotycznego tyrana, a kobieta wraz z córeczką stała się jego niewolnicą i więźniem we własnym domu.

Książka opowiada o życiu w Iranie, dramatycznych doświadczeniach, walce o dobro swoje i dziecka. Autorka opisuje w niej wszystko ze szczegółami. Rozterki, bóle, problemy i trudności, z jakimi przyszło jej się borykać. Opowiada nie tylko o życiu tam, w zupełnie obcej kulturze, ale także o tym, jak starała się uciec z Iranu. Przy życiu trzymała ją tylko miłość do córeczki i pragnienie jej szczęścia.

Opowiadając o swoim życiu w Teheranie, autorka przybliża nam także tamtejsze realia, kulturę, obyczaje. Opisuje wszystko, co przeżyła i opowiada o swoich subiektywnych odczuciach dotyczących tamtych chwil, niemniej mimo to można powiedzieć, że jej spojrzenie na irańską kulturę jest obiektywne. Podziwiam. Mnie osobiście byłoby trudno o choćby minimalny obiektywizm, gdybym przeżyła to, co pani Mahmoody. Ona tymczasem wielokrotnie podkreśla, że w Iranie, jak w każdym innym kraju, są ludzie dobrzy i źli, i nie można nikogo dyskryminować ze względu na narodowość.

Książkę czyta się niezwykle szybko. Wciąga i nie pozwala się oderwać. Do końca trzyma w napięciu. Jest najlepszym dowodem na prawdziwość powszechnie znanych słów, że życie pisze najlepsze scenariusze. Niejednokrotnie można poczuć dreszczyk czy uronić łzę podczas poznawania losów autorki. Są to poruszające do głębi zapiski kobiety, która walczy z determinacją i która dla córki zrobi wszystko, która dla jej szczęścia i dobra jest gotowa na każde poświęcenie.

Poruszając trudny i zawsze aktualny temat tzw. małżeństw mieszanych, autorka pokazuje także, że pewne różnice kulturowe są niezwykle silne i niemożliwe do przezwyciężenia. Dlatego przed podjęciem decyzji o związaniu się z kimś, kto wychował się w zupełnie innej kulturze niż nasza i wyjechaniu do jego rodzinnego kraju powinniśmy się dziesięć razy upewnić, czy na pewno będziemy bezpieczni i czy jesteśmy gotowi żyć według takich, a nie innych zasad. I przede wszystkim powinniśmy wcześniej dobrze tę inną kulturę poznać. Dziś to nie problem. Możliwości jest wiele, są książki, jest Internet. a dzięki temu będziemy wiedzieli, czego możemy się spodziewać. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości nie warto ryzykować.

Moja ocena: 6/6