08/06/2020

„Poza czas i przestrzeń” – Ryszard Kusek

Generalnie nie czytuję poradników. W każdym razie nie takich dotyczących stylu życia, czy rozwoju osobistego. Dlaczego więc zdecydowałam się sięgnąć po Poza czas i przestrzeń, która wpisuje się właśnie w ten obszar gatunkowy? Muszę przyznać, że zadecydował o tym drobiazg. Dowiedziałam się, że autor jest zwolennikiem chrześcijańskiego mindfulness, czyli rodzaju medytacji (zwanej też uważnością), której celem jest (najkrócej mówiąc) skupienie się na tu i teraz, a w szczególności na wszelkiego rodzaju bodźcach doświadczanych w danej chwili.

Prawdę mówiąc, do wszelkich praktyk medytacyjnych podchodzę dość sceptycznie i ze względów religijnych, zawsze starałam trzymać się od podobnych aktywności z daleka. Przyznam się Wam, że od półtora roku walczę z silną depresją. Kilka miesięcy temu, w ramach terapii, trafiłam między innymi na zajęcia z mindfulness właśnie. I choć na pierwszej sesji kipiałam sceptycyzmem, topniał on z tygodnia na tydzień, bo zaczęłam zauważać pozytywny wpływ tych spotkań na mnie. Toteż, kiedy okazało się, że mam możliwość sięgnięcia po książkę Kuska, nie wahałam się ani chwili.

Każdy z nas żyje w jakimś miejscu – w określonej przestrzeni. Wszyscy również jesteśmy uwikłani w czas. Nasze życie i funkcjonowanie w świecie ma określoną długość. Kiedyś się dla nas skończy, a wraz z nim skończy się nasz czas. O czasie i przestrzeni w życiu człowieka traktuje właśnie Poza czas i przestrzeń.

„Żyjemy w światach odchodzących. Jeden przychodzi, drugi odchodzi, jeden świat zastępowany jest przez świat kolejny, inny i zupełnie niepodobny do tego, który minął. Wszystko płynie i nic nie trwa w czasie dłużej niż życie jednego człowieka. Bo to właśnie z życiem jednego człowieka odchodzą te światy niepojęte, które już nigdy nie staną się zrozumiałe. Jedyne, co po nich zostanie, to tęsknota za tamtym powiewem wiatru i zapachem innej rzeczywistości. Z jednego świata wchodzimy w następny, tu zostawiając coś, tam zaś odszukując nową własność. Żyjemy, mimo że wszystko bezustannie umiera”. [1]

Zestawienie obok siebie zagadnień takich jak: czas, przestrzeń i rozwój osobisty, może sugerować narrację o wydźwięku bardziej filozoficznym. I poniekąd trochę tak jest, ale – co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy, – choć autor porusza zagadnienia egzystencjalne, niejednokrotnie przy tym odnosząc się również do teologii i wiary, to jednak czyni to w sposób bardzo przystępny, prostym językiem, który z pewnością będzie zrozumiały dla każdego. Przedstawia swój punkt widzenia niezwykle jasno i klarownie, a jednocześnie dokładnie.

Poza czas i przestrzeń, to pozycja niepozorna, licząca sobie raptem dwieście kilkanaście stron, ale zarazem bardzo treściwa. Odpowiada na wiele ważnych pytań, pozwala się na chwilę zatrzymać i skłania do pogłębionej refleksji nad własnym życiem: własnym czasem i przestrzenią. Nad tym, jaki jest nasz osobisty stosunek do tych dwóch wymiarów i jak je w swoim życiu wykorzystujemy.

„Zawsze jest jakieś „dalej”, jakaś rzeczywistość jeszcze nie odkryta, jakiś uśmiech jeszcze niepodarowany, dłoń jeszcze nieuściśnięta, miłość jeszcze nierozkochana do końca, jutro oczekujące na ciebie”. [2]

Autor pomaga nam spojrzeć na czas i przestrzeń z innej perspektywy, wykazując jednocześnie jak ważne są te aspekty w naszym życiu i jak nasz stosunek do nich przekłada się na to, jacy jesteśmy, co myślimy i odczuwamy. Okazuje się, bowiem, że wiele zależy od naszego indywidualnego podejścia. O wiele więcej, niż często nam się wydaje. To stara się udowodnić autor, jednocześnie zachęcając do konstruktywnego i rozwijającego wykorzystania czasu i przestrzeni. Propozycje, jakie podaje są naprawdę ciekawe i godne uwagi. Oczywiście nie są jedynie słuszne, ale na pewno bardzo inspirujące.

„Jeśli chcesz wygrać, nie noś głowy wyżej od innych, bo nie zauważysz, kiedy podstawią ci nogę. Noś głowę wysoko, lecz tak, byś widział to, co jest na górze i to, co jest na dole, zwłaszcza jeżeli cały czas z tego dołu wychodzisz”. [3]

Przyczepię się jednak trochę do podejścia Ryszarda Kuska. Mam wrażenie, że momentami zbyt dużą wagę przykłada do naszego sposobu myślenia i generalnie siły umysłu. Oczywiście – nasze nastawienie to bardzo ważny element kształtowania siebie i swojej rzeczywistości, ale moim zdaniem, nie jedyny. Tymczasem Ryszard Kusek momentami wykazywał według mnie przesadny optymizm wobec pewnych kwestii. Chcesz być bogaty? Uwierz, że możesz i już! No, nie… To chyba jednak nie do końca działa tak zerojedynkowo, a chwilami odnosiłam wrażenie, że z takiego założenia wychodzi autor.

Mimo pewnych mankamentów tej książki i faktu, że nie ze wszystkimi tezami Ryszarda Kuska się zgadzam, uważam, że to dobra i godna uwagi lektura. Ja dzięki niej uświadomiłam sobie jak wiele moich problemów bierze się ze mnie samej. Jak wiele z nich poniekąd tworzę ja sama, stwarzając dla nich – zupełnie nieświadomie – podatny grunt, poprzez niewłaściwe podejście.

Moja ocena: 4/6

_____
[1] Ryszard Kusek, Poza czas i przestrzeń, wyd. Novae Res 2020, s. 15.
[2] Tamże, s. 41.
[3] Tamże, s. 46.

Książkę otrzymałam do recenzji w ramach współpracy z portalem „Na kanapie”

14/03/2020

„Dzikie serce” – John Eldredge

Dzikie serce, to książka dość popularna, szczególnie w kręgach chrześcijańskich, ale nie tylko. Nie do końca wiem, jak ją sklasyfikować gatunkowo. Ma w sobie coś z poradnika, ale poradnikiem bym jej zdecydowanie nie nazwała. Jest w dużej mierze oparta na osobistych doświadczeniach i refleksjach autora, nie jest jednak, jako taka, autobiografią. Skupia się na szeroko pojętym zagadnieniu męskości, poruszając aspekty religijne i psychospołeczne. Jej pełny tytuł brzmi: Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy.

Nieraz zetknęłam się ze stwierdzeniem, że każdy mężczyzna powinien tę książkę przeczytać. Ja natomiast zdecydowałam się na jej lekturę jako kobieta zaciekawiona istotą męskości oraz różnymi jej aspektami i uważam, że nie tylko każdy mężczyzna, ale i wiele kobiet – zwłaszcza chcących zrozumieć mężczyzn – powinno po tę książkę sięgnąć. To dobra, naprawdę godna uwagi pozycja, którą polecam (pomimo pewnych wad, o których napiszę za chwilę). Pozwala ona zrozumieć pewne schematy zachowań typowe dla mężczyzn oraz ich reakcje. Wyjaśnia, czym jest męski punkt widzenia i czym się charakteryzuje.

Autor stawia w książce wiele ciekawych tez. Często zaskakiwał mnie swoimi spostrzeżeniami (o obu płciach) oraz nieszablonowymi, ale trafnymi zarazem skojarzeniami. Niemniej, o ile tezom tym samym w sobie trudno odmówić słuszności, o tyle argumenty, jakimi Eldredge posługuje się dla ich poparcia, są po prostu słabe i zwyczajnie tu nie pasują. Są one w większości pozanaukowe, podczas gdy zagadnienia, do których się odwołują, można by osadzić (przynajmniej niektóre) w teoriach czy badaniach psychologicznych. To moim zdaniem uczyniłoby książkę jeszcze bardziej wartościową. Bo, jeśli kogoś tezy stawiane przez autora nie przekonują same w sobie, to raczej na drodze zastosowanej argumentacji nic się w tym względzie nie zmieni. Tak dla przykładu – czy do zaakceptowania jakiegoś zjawiska, w którego istnienie z różnych powodów powątpiewacie, przekonałby was argument, że przecież w jakiejś kreskówce tak było? Wątpię. To tylko przykład, niemniej rozdźwięk, jaki zachodzi pomiędzy stawianymi przez Eldredge’a tezami a stosowanymi dla ich poparcia argumentami, jest często właśnie w podobnym stylu. Przykłady z życia wyglądają już nieco lepiej, ale jest ich niewiele.

Jako człowiek wierzący, autor często odwołuje się w swojej narracji do Pisma Świętego i poddaje jego fragmenty osobistej, swobodnej interpretacji, odnosząc je do omawianych zagadnień. Czasami interpretacja ta była dla mnie zbyt swobodna, zbyt dosłowna i zbyt daleko idąca i myślę, że wielu kapłanów czy teologów zgodziłoby się ze mną w tym punkcie? Wyraźnie też momentami pobrzmiewa w książce antykościelne stanowisko, co jakoś mi nie pasowało w kontekście jednoczesnego odwoływania się do Pisma Świętego i religii. Ale być może takie podejście wynika z faktu, że Eldredge jest protestantem, a ja patrzę na to z perspektywy katolika – nie wiem.

Książka napisana jest sprawnym i zarazem lekkim językiem, w sposób bardzo przystępny. Choć muszę przyznać, że sam styl wydawał mi się chwilami lekko pretensjonalny. Tak, jakby Eldredge chciał za wszelką cenę pokazać, że jego tok myślenia jest jedynym właściwym i narzucić go czytelnikowi.

Mimo wielu wątków i licznych dygresji autor nie traci płynności wywodu i wciąż mocno trzyma się tematu głównego – męskości. Wyjaśnia i opisuje męską naturę w sposób, jak dla mnie, bardzo ciekawy, dogłębny. Skłania do refleksji nad męskością samą w sobie: nad jej charakterem, przyszłością, ogólnym kryzysem (o którym tyle się przecież obecnie mówi), ale także nad rolą nas, kobiet, w kształtowaniu jej oraz nad tym, jaki mamy na nią wpływ. I nawet, jeśli punkt widzenia autora wydaje się nieco zbyt idealistyczny, to naprawdę warto się nad nim pochylić.

Moja ocena: 4,5/6